Anna, widząc narastające
napięcie między Sarą a jej synem, postanowiła grzecznie opuścić
mieszkanie przyjaciółki.
- Na mnie już czas… -
oznajmiła dyplomatycznie.
Cóż miała robić?
Siedzieć jak głupia, przysłuchując się rodzinnej scysji?
Sara przytaknęła,
wymownym spojrzeniem dziękując za takt i wyrozumiałość. Bez
uśmiechu odprowadziła koleżankę do drzwi.
- Trzymaj się, kochana –
ucałowała ją. – Jesteśmy w kontakcie. Pa!
Pożegnawszy Annę,
wróciła do rozmowy z jedynakiem.
- Co za wstrętny szantaż
emocjonalny! – gołymi rękoma udusiłaby „tę parszywą małą
dziwkę”.
Max siedział zgarbiony
na skraju łóżka ze wzrokiem wbitym w podłogę. Był zdruzgotany.
- Widziałem
zaświadczenie lekarskie – oznajmił. – Nie zmyśliła tego…
Sara usiadła obok syna,
pogłaskała go po głowie i ucałowała.
- Jestem pojebanym,
nieodpowiedzialnym gówniarzem! – chłopak zacisnął pięści.
Miał ochotę strzelić sobie w pysk… za Laurę, za wszystkie łzy,
które wylała z jego powodu, za życie t e g o d z i e c k a, I C
H D Z I E C K A. – Nie mogę jej tego zabronić! – szlochał. –
Ale gdyby zmieniła zdanie… Gdyby tylko zmieniła zdanie…
Wziąłbym to na klatę i zaopiekował się nią i dzieckiem –
uderzył się w pierś. - Ale nie mogę jej niczego zabronić! –
zaklął siarczyście.
- Zabronić nie –
przyznała Sara ze smutkiem. – Ale możesz przekonać ją do zmiany
decyzji. Próbowałeś?
- Mamo! – pokręcił przecząco głową
– Ja myślałem, że trupem padnę, kiedy pokazała mi ten
papierek. Byłem w takim szoku, że… Jak mogłem z nią racjonalnie
rozmawiać w takiej sytuacji? Nie pamiętam nawet jak do domu
dotarłem, a co dopiero...
Sara zapłakała wraz z
synem.
- Nie zrobi tego –
powiedziała, tuląc Maxa do piersi. – Przecież i tak wcale tego
nie chce…
***
Howard, wykorzystując
teksty znalezione w Internecie, nabijał się z Jasona.
- Miley Cyrus to twoja
córka!
Tylko najlepszy kumpel
Jaya mógł sobie pozwolić na tego rodzaju złośliwości. Każdy
inny z miejsca dostałby w zęby.
- Ciekawe po kim to ma? –
Howard wypiął język, parodiując amerykańską celebrytkę.
- Spierdalaj! – fuknął
Jason. Był już bardzo pijany. Jeszcze jedno piwo i puściłby
pawia. – Idę w kimę – przetarł spocone czoło. – Nie mam
dziś głowy...
- Spoko, bracie –
Howard chwiejnym krokiem ruszył w stronę drzwi. – Dobranoc,
stary!
- Dobranoc – Jason padł na łóżko i pogrążył się
we śnie.
***
Myśli Sary Müller
do reszty zaabsorbowało D z i e c k o , które nosiła w swoim
łonie Laura Becker. Jechała na drugi koniec miasta, z misją…
ratowania życia swojego s w o j e g o w n u k a. Gdyby perfidna
gówniara naprawdę chciała go zabić (wzdrygnęła się na tę
myśl), nie fatygowałaby biednego Maxa – dodawała sobie otuchy
przed konfrontacją. – Chce go przy sobie zatrzymać. Stary
sprawdzony sposób. Max jest dobrze uposażony za to ona nie jest w
ciemię bita. Każdy orze jak może. Zależy jej na pieniądzach?
Proszę bardzo. Niech się udławi tymi pieniędzmi, mała franca!
Babcia otoczy wnuczka opieką i troską jakiej nie zazna u swojej
pazernej i wyrachowanej matki, która nie obejrzy się zanim zostanie
pozbawiona praw rodzicielskich! Sara Müller
nigdy nie była bardziej zadowolona z decyzji o wyborze zawodu…
Wszelkie wątpliwości co
do intencji „małej dziwki” zostały rozwiane z chwilą, kiedy
znalazła się na osiedlu zamieszkiwanym przez Laurę Becker. „Niezły
syf” – pożałowała, że nie zamówiła taksówki… ani
ochroniarza – „Jeśli cudem wyjdę stąd żywa, to na pewno bez
samochodu”.
***
Jason udał się na
śniadanie do hotelowej restauracji. W lokalu nie było żywego
ducha, nie licząc… Miley Cyrus. Amerykańska skandalistka
siedziała w kącie przestronnej sali. „To twoja córka” –
dokładnie pamiętał słowa Howarda. Podszedł do stolika
celebrytki, która przywitała go swoją firmową miną – wypiętym
do granic językiem. „Ciekawe po kim to ma?” – pytał Howard we
wspomnieniach ostatniego wieczora.
- Nie jestem twoją córką
– przemówiła Cyrus. – Nie masz żadnej córki, tylko syna! –
to powiedziawszy, zniknęła zanim zdążył zamrugać.
„Czy to sen?” –
zapytał w myślach, przemierzając doskonale znane mu ulice
rodzinnego Manchesteru. Na drodze pojawiła się dziewczyna w
zwiewnej czerwonej sukience… tak zmysłowa i piękna… że nie
omieszkał porwać ją do tańca. Była zwinna i giętka jak
baletnica. Kim jesteś piękna dziewczyno? Jak masz na imię? Skąd
jesteś?
PIEPRZONY BUDZIK
brutalnie zakończył wspaniałą scenę.
Jason popatrzył na
siebie z niesmakiem. Zasnął tak jak stał - w ubraniach z
poprzedniego dnia i bez wieczornej toalety. Udał się pod prysznic,
gdzie kontemplował swój osobliwy sen, szczególnie słowa Miley
Cyrus: „Nie masz żadnej córki, tylko syna!”
***
Sara z
drżeniem serca stanęła u drzwi Laury Becker. Zadzwoniła, ale nikt
nie otworzył.
- Przepraszam –
usłyszała za plecami.
Laura, z siatką zakupów
w jednej i kluczami w drugiej ręce spoglądała pytająco na
niespodziewanego gościa. Pełna gniewu i nienawiści Sara nie bez
żalu przyznała, że wybranka serca Maxa jest istotnie przepiękna.
- Dzień dobry –
ukłoniła się.
- Dzień dobry –
odrzekła chłodno Laura. – Wiem, po co pani przyszła…
- Max nie wie, że tu
jestem! – Sara uprzedziła jej dalsze słowa – Chciałabym z tobą
porozmawiać. Pozwolisz…
Laura wzruszyła ramionami.
- Nie będziemy rozmawiać
na klatce schodowej – otworzyła drzwi. – Zapraszam.
Mieszkanie, choć niezbyt
przestronne i skromnie urządzone, było schludne i przytulne.
- Dzień dobry –
zawołała Sara od progu.
- Jestem sama w domu –
odparła Laura – Ojciec i brat są dziś w pracy…
Sara przypomniała sobie
smutny fakt z życia dziewczyny, o którym napomknął jej kiedyś
Max. Matka Laury, kobieta tyleż piękna co samolubna, przed laty bez
skrupułów zostawiła rodzinę dla kochanka. Niechęć i gniew
ustąpiły miejsca empatii…
- Kawy? Herbaty? –
spytała Laura, krzyżując ręce na piersiach. Nie kryła irytacji z
powodu niezapowiedzianej wizyty pani Müller.
- Nie, dziękuję –
Sara zajęła wskazane miejsce.
Laura usiadła vis a vis
matki Maxa i prowokująco patrząc w jej oczy, oznajmiła:
- Tak, jestem w ciąży –
uśmiechnęła się cynicznie. – Mam pokazać zaświadczenie?
- Nie trzeba – odparła
Sara. – Dlaczego chcesz to zrobić? – spytała łagodnie.
- Bo kurwa tak! –
wrzasnęła dziewczyna, zaciskając pięści. Wzięła głęboki
oddech – To tylko i wyłącznie mo-ja sprawa i nic pani do tego,
pani Müller!
Sara nie pozwoliła
ponieść się emocjom.
- Nie musisz od razu
krzyczeć – mimowolnie skrzyżowała ręce na piersiach. –
Zrobisz to, co uznasz za właściwe. Twój brzuch twoja sprawa –
wzruszyła ramionami. – Tylko – odchrząknęła – zastanów się
trzy razy nad swoją decyzją. Przemyśl ją dokładnie, bo potem
możesz jej bardzo bardzo żałować.
- Wie pani co? – parsknęła
Laura. – Proszę sobie darować te wyświechtane frazesy… Mam
siedemnaście lat, nie mam zawodu ani zaplecza finansowego. Mam
zamiar skończyć liceum i pójść na studia. Wystarczy?
Sara uroniła łzę.
- Skąd ja to znam? –
czuła, że za chwilę wybuchnie płaczem. – Byłam rok młodsza,
kiedy stanęłam przed dylematem, przed którym ty stoisz teraz…
***
Czysty i pachnący Jason
zszedł na śniadanie. Howard, blady jak papier i z podkrażonymi
oczami, czekał na niego przy szklance wody z cytryną.
- Więcej nie piję –
oznajmił.
Jason przytaknął z
rozbawieniem. Oj, jak dobrze znał Dougiego i te jego deklaracje.
- Do następnego razu –
puścił oczko i uniósł kciuk.
- Rzygałem jak kot całą
noc – wyznał ledwo żywy Howard.
- Daruj sobie szczegóły
– odparł Jason. – Mam zamiar zjeść śniadanie.
Spojrzał w róg sali, na
miejsce, w którym spotkał we śnie Miley Cyrus.
- A tobie co znowu? –
spytał Howard.
- A nic – odparł Jason
wymijająco.
- Nic? – dociekał
Howard.
- Nic – zapewnił
Jason.
***
Laura ze łzami w oczach
słuchała opowieści Sary.
- Może i miałam dobrze
sytuowanych rodziców, bez których nie byłabym tym kim jestem teraz
– mówiła matka Maxa – Ale nie miałam tego, co ty…
Dziewczyna nadstawiła
uszu.
- Nie miałam oparcia w
ojcu Maxa. Nawet go nie znałam – rozłożyła ręce, przecząco
kręcąc głową – Ty za to masz Maxa, który kocha cię ponad
życie i jest gotów zaopiekować się tobą i maleństwem.
Laura
patrzyła na Sarę z wyrazem zdumienia na swojej pięknej twarzy.
- Naprawdę?
Sara przytaknęła z
uśmiechem.
- Widzi pani… - Laura
przetarła chusteczką wilgotne oczy i wyczyściła nos. – Nie
chciałam obarczać Maxa. Jest za młody…
- Pomogę wam! –
zapewniła Sara. – Mam możliwości!
- Nie zależy mi na
pieniądzach Ja naprawdę kocham Maxa i… - dziewczyna zaniosła się
od płaczu – Nie zrobię tego – szlochała, głaszcząc się po
brzuchu – Nie zrobię…
Sara podeszła do Laury,
aby uściskać jej drżącą dłoń.
- No już, moja droga –
ucałowała skroń przyszłej matki – Otrzyj łzy, proszę. Odśwież
się i załóż najlepszą sukienkę. Zabieram cię do domu. Zrobię
pyszną kolację. Max będzie wniebowzięty.
Laura uśmiechnęła
się przez łzy.
- Dziękuję pani –
uściskała Sarę. – Dziękuję za wszystko.
BY THATTERKA