Max Muller - opowiadanie by thatterka (4)

by 17:03 6 komentarze
Howard delektował się chrupiącym croissantem z czekoladą.
- Co jak co, ale wyżerkę to tu mają wy-kur-wis-tą! – w swoim stylu pochwalił hotelowe śniadanie.
Blady i niewyspany Jason niemrawo mieszał swoją kawę.
- Wyglądasz jak z krzyża zdjęty – stwierdził Howard. – Powiedz, stary… - uważnie przypatrywał się koledze - ..nie zmrużyłeś oka z powodu tej puszczalskiej małolaty? – prowokował Jasona, a ten uparcie milczał. – Sandry, czy jak jej tam…
- Sary! – odpowiedział Jay.
Nie jest dobrze – Howard był pewien najgorszych obaw.
- Zadzwonił wczoraj Gaz – powiedział dla podtrzymania konwersacji.
- Hm… – Jason nieznacznie się ożywił.
- Martwimy się o ciebie, bracie.
- Niepotrzebnie…
- A jeśli to Nigel nakręca tę całą nagonkę? – spytał Howard pomiędzy łykiem kawy a kęsem rogalika.
Na dźwięk imienia byłego managera Jason ostentacyjnie odsunął swój talerz.
- Nie przy jedzeniu, Dougie!
Howard wytarł usta.
- Mniejsza o to, stary… – odchrząknął. – Musisz przejść nad tym do porządku dziennego.
Jason ciężkim westchnieniem dał wyraz swojej irytacji.
- Nic innego nie robię – odparł, nerwowo obracając w palcach łyżeczkę.
Howard odpuścił. Wiedząc swoje, nie zamierzał się dłużej spierać, zwłaszcza o wpół do ósmej rano.
***
Kiedy Sara, po suto zakrapianym spotkaniu z przyjaciółką, obudziła się z głową ciężką jak kula ołowiana, Max niczym anioł stróż stał przy jej łóżku ze świeżym sokiem porzeczkowym.
- Przeholowałaś, mamuśka – tłumiąc śmiech, podał Sarze szklankę. – Pij, pij, kochana. Witamina C dobrze ci zrobi.
- Moja głowa – jęknęła. – Moja biedna głowa! – upiła kilka łyków ożywczego napoju i z przestrachem spytała – Jezus Maria, która godzina?!
- Kwadrans po dziesiątej.
- Cholera…
- Wyluzuj, mamo, jest sobota – Max, jej ukochany syn, tryskając energią i wyśmienitym humorem, zdawał się zupełnie ochłonąć z szoku, w który wprawiła go poprzedniego dnia. – Jestem umówiony – w jego niebieskich oczach zapłonęły radosne iskierki – Z Laurą – dodał nieśmiało w obawie przed niekoniecznie przychylną reakcją.
- Z Laurą… - powtórzyła bez entuzjazmu. Wszystkie kolejne sympatie Maxa traktowała z rezerwą i nie bez zazdrości, do której z trudem przyznawała się przed samą sobą. Laury Becker nie lubiła szczególnie. – Uważaj na tę panienkę – przestrzegła ukochanego jedynka. – Mało się już przez nią nacierpiałeś?
Argumenty zatroskanej matki nie trafiały do rozanielonego Maxa, którego serce zawsze brało górę nad rozumem.
- Laura mnie kocha – był święcie przekonany o szczerości intencji tej dziewczyny – Ja też ją kocham…
Po kim odziedziczył tę naiwność i prostoduszność? - zastanawiała się Sara, tyleż wzruszona co zaniepokojona jego romantyczną wizją świata. Ona sama nigdy nie pozwoliła ponieść się wielkiemu uczuciu do mężczyzny. Nidy nie doświadczyła bólu rozstania, zazdrości czy lęku przed odtrąceniem. Te znała tylko z książek i opowieści koleżanek. Epizod z Jasonem Orange był po prostu miłą przygodą, poszła z nim do łóżka z czystego pożądania. Ich krótka relacja, jakkolwiek piękna i przyjemna, była czysto fizyczna, sensualna. Nie kochała go tak, jak i on nie kochał jej. Młodzieńcza romantyczna fantazja przejawiała się u Sandry w działaniach na rzecz biednych i pokrzywdzonych. Zaangażowana społecznie młodziutka lewicująca intelektualistka, pragnęła poświęcić życie walce z biedą, przemocą i niesprawiedliwością. Jeszcze w ósmym miesiącu ciąży uczestniczyła w antywojennych manifestacjach, kolportowała ulotki propagandowe, wypisywała na murach antykapitalistyczne hasła, zbierała podpisy pod petycją na rzecz wyzwolenia Tybetu. Skończyła z wyróżnieniem studia i co? Miast zgodnie z młodzieńczym postanowieniem prężnie działać na rzecz więźniów politycznych, prowadziła sprawy rozwodowe obrzydliwie bogatych ludzi! Od czasu do czasu zrobiła coś pro bono, lecz już bez dawnego romantycznego zapału. Pojawiła się na jakiejś konferencji poświęconej walce z ubóstwem, powiedziała to co miała do powiedzenia, po czym wsiadała do swojego wypucowanego Audi A6 i wracała do luksusowo urządzonego apartamentu w prestiżowej dzielnicy Berlina. Wyrzuty sumienia z powodu zdrady młodzieńczych ideałów zapijała drogim winem. Gdyby nie Max… niewykluczone, że już dawno przerwałaby ten marny żywot.
***
- Jesteś… taka ładna – był pewien, że ma do czynienia z modelką u progu wielkiej kariery. – Masz idealne ciało…
Podziękowała onieśmielona komplementem.
- Pewnego dnia też będziesz sławna…
Dziewczyna nie była zainteresowana karierą w show businessie.
- Skończę prawo i będę działać w Amnesty International – oznajmiła pewnie, wprawiając kochanka w niemałą konsternację.
- Aż mnie zatkało, bracie – w drodze do studia telewizyjnego Jason raczył przyjaciela kolejnymi szczegółami swojej przygody z nastoletnią Niemką.
- Była taka śliczna…
- Lepsza od tej? – Howard wskazał zmysłową modelkę, kuszącą z witryny sklepu z ekskluzywną bielizną.
Jason przytaknął.
- Miała zajebiste cycki, co?
- Prymityw z ciebie…
- Do kurwy nędzy, Jase! - zaklął Howard. – Pierdolisz jak potłuczony! Odgrzewasz jakiś epizod sprzed osiemnastu lat! W jakim, kurwa, celu?
- Stary, ja nie wierzę, że dostałem ten pokój przez przypadek. Po prostu nie wierzę! Z tą dziewczyną łączy mnie coś więcej niż przelotny seks. Czuję to… - niedowierzał swoim własnym słowom – Dougie, ja to, kurwa, wiem…
- Zmiana trasy! – oznajmił siedzący za kierownicą Howard. – Jedziemy do szpitala!
- Daruj sobie ten sarkazm!
- Jase, ty pierdolisz jak jakiś schizofrenik paranoidalny! Bez kitu!
***
Laura Becker przybyła na spotkanie punktualnie o trzeciej. Serce Maxa zadrżało. Wyglądała wprost zjawiskowo.
- Cześć – ucałował alabastrowy policzek Laury – Co słychać?
Dziewczyna milczała, próbując zebrać myśli. Jak dobrze znał to spojrzenie…
- Max… - jej piękne zielone oczy zaszły łzami.
Udawała spokojną i opanowaną. Max już wiedział, że ma mu do przekazania bardzo ważną i – jak wyczytał z jej twarzy - niekoniecznie radosną wiadomość.
- Lauro…
- Jestem w ciąży!
Zamarł. Przewrotny los drugi dzień z rzędu wymierzył mu siarczysty policzek! Co przyniesie nazajutrz? Dowie się, że obie nieprawdopodobne historie to część jakiejś misternej intrygi uknutej przez Laurę i jego matkę? A może jest jak Jim Carrey w filmie Truman Show … nieświadomym uczestnikiem najpopularniejszego programu w historii telewizji?
- Byłam dziś rano u lekarza. Potwierdził to, co wykazał test – Laura podsunęła mu pod nos kartkę z wynikami badania. – Jestem w ciąży – załkała – Czaisz to? Jestem w ciąży!
Była piękną dziewczyną, za którą oglądali się wszyscy chłopcy w liceum.
- Tak, z tobą – dokończyła głośno myśl, która przebiegła przez biedną głowę Maxa. – Zresztą… - wzruszyła ramionami - … to bez znaczenia. Pojutrze będzie po wszystkim – pstryknęła palcami – To tylko głupia ciąża, prawda?
Max zbladł a jego usta zadrżały niczym skrzydełka motyla…
BY THATTERKA

6 komentarzy:

  1. Zarąbiste O.o
    Najlepszy fan fik o TT jaki czytałam ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Wciągnęło mnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Boskie! <3 Kocham, więcej!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Wow. Uszanowanko dla Czytelników. WOW! Komentarze takie miłe. Wow. Historia taka wciągająca. Wow. Chęć do pisania taka duża. Wow. Pieseł Autor

    OdpowiedzUsuń
  6. Katarzyno Ty fejmie XD XD XD kot mi na pole uciekać chce

    OdpowiedzUsuń

Źródła zdjęć