
- Co jak co, ale wyżerkę
to tu mają wy-kur-wis-tą! – w swoim stylu pochwalił hotelowe
śniadanie.
Blady i niewyspany Jason
niemrawo mieszał swoją kawę.
- Wyglądasz jak z krzyża
zdjęty – stwierdził Howard. – Powiedz, stary… - uważnie
przypatrywał się koledze - ..nie zmrużyłeś oka z powodu tej
puszczalskiej małolaty? – prowokował Jasona, a ten uparcie
milczał. – Sandry, czy jak jej tam…
- Sary! – odpowiedział
Jay.
Nie jest dobrze –
Howard był pewien najgorszych obaw.
- Zadzwonił wczoraj Gaz
– powiedział dla podtrzymania konwersacji.
- Hm… – Jason
nieznacznie się ożywił.
- Martwimy się o ciebie,
bracie.
- Niepotrzebnie…
- A jeśli to Nigel
nakręca tę całą nagonkę? – spytał Howard pomiędzy łykiem
kawy a kęsem rogalika.
Na dźwięk imienia
byłego managera Jason ostentacyjnie odsunął swój talerz.
- Nie przy jedzeniu,
Dougie!
Howard wytarł usta.
- Mniejsza o to, stary…
– odchrząknął. – Musisz przejść nad tym do porządku
dziennego.
Jason ciężkim
westchnieniem dał wyraz swojej irytacji.
- Nic innego nie robię –
odparł, nerwowo obracając w palcach łyżeczkę.
Howard odpuścił.
Wiedząc swoje, nie zamierzał się dłużej spierać, zwłaszcza o
wpół do ósmej rano.
***
Kiedy Sara, po suto
zakrapianym spotkaniu z przyjaciółką, obudziła się z głową
ciężką jak kula ołowiana, Max niczym anioł stróż stał przy
jej łóżku ze świeżym sokiem porzeczkowym.
- Przeholowałaś,
mamuśka – tłumiąc śmiech, podał Sarze szklankę. – Pij, pij,
kochana. Witamina C dobrze ci zrobi.
- Moja głowa –
jęknęła. – Moja biedna głowa! – upiła kilka łyków
ożywczego napoju i z przestrachem spytała – Jezus Maria, która
godzina?!
- Kwadrans po dziesiątej.
- Cholera…
- Wyluzuj, mamo, jest
sobota – Max, jej ukochany syn, tryskając energią i wyśmienitym
humorem, zdawał się zupełnie ochłonąć z szoku, w który
wprawiła go poprzedniego dnia. – Jestem umówiony – w jego
niebieskich oczach zapłonęły radosne iskierki – Z Laurą –
dodał nieśmiało w obawie przed niekoniecznie przychylną reakcją.
- Z Laurą… -
powtórzyła bez entuzjazmu. Wszystkie kolejne sympatie Maxa
traktowała z rezerwą i nie bez zazdrości, do której z trudem
przyznawała się przed samą sobą. Laury Becker nie lubiła
szczególnie. – Uważaj na tę panienkę – przestrzegła
ukochanego jedynka. – Mało się już przez nią nacierpiałeś?
Argumenty zatroskanej
matki nie trafiały do rozanielonego Maxa, którego serce zawsze
brało górę nad rozumem.
- Laura mnie kocha –
był święcie przekonany o szczerości intencji tej dziewczyny –
Ja też ją kocham…
Po kim odziedziczył
tę naiwność i prostoduszność? - zastanawiała się Sara,
tyleż wzruszona co zaniepokojona jego romantyczną wizją świata.
Ona sama nigdy nie pozwoliła ponieść się wielkiemu uczuciu do
mężczyzny. Nidy nie doświadczyła bólu rozstania, zazdrości czy
lęku przed odtrąceniem. Te znała tylko z książek i opowieści
koleżanek. Epizod z Jasonem Orange był po prostu miłą przygodą,
poszła z nim do łóżka z czystego pożądania. Ich krótka
relacja, jakkolwiek piękna i przyjemna, była czysto fizyczna,
sensualna. Nie kochała go tak, jak i on nie kochał jej. Młodzieńcza
romantyczna fantazja przejawiała się u Sandry w działaniach na
rzecz biednych i pokrzywdzonych. Zaangażowana społecznie młodziutka
lewicująca intelektualistka, pragnęła poświęcić życie walce z
biedą, przemocą i niesprawiedliwością. Jeszcze w ósmym miesiącu
ciąży uczestniczyła w antywojennych manifestacjach, kolportowała
ulotki propagandowe, wypisywała na murach antykapitalistyczne hasła,
zbierała podpisy pod petycją na rzecz wyzwolenia Tybetu. Skończyła
z wyróżnieniem studia i co? Miast zgodnie z młodzieńczym
postanowieniem prężnie działać na rzecz więźniów politycznych,
prowadziła sprawy rozwodowe obrzydliwie bogatych ludzi! Od czasu do
czasu zrobiła coś pro bono, lecz już bez dawnego
romantycznego zapału. Pojawiła się na jakiejś konferencji
poświęconej walce z ubóstwem, powiedziała to co miała do
powiedzenia, po czym wsiadała do swojego wypucowanego Audi A6 i
wracała do luksusowo urządzonego apartamentu w prestiżowej
dzielnicy Berlina. Wyrzuty sumienia z powodu zdrady młodzieńczych
ideałów zapijała drogim winem. Gdyby nie Max… niewykluczone, że
już dawno przerwałaby ten marny żywot.
***
- Jesteś… taka
ładna – był pewien, że ma do czynienia z modelką u progu
wielkiej kariery. – Masz idealne ciało…
Podziękowała
onieśmielona komplementem.
- Pewnego dnia też
będziesz sławna…
Dziewczyna nie była
zainteresowana karierą w show businessie.
- Skończę prawo i
będę działać w Amnesty International – oznajmiła pewnie,
wprawiając kochanka w niemałą konsternację.
- Aż mnie zatkało,
bracie – w drodze do studia telewizyjnego Jason raczył przyjaciela
kolejnymi szczegółami swojej przygody z nastoletnią Niemką.
- Była taka śliczna…
- Lepsza od tej? –
Howard wskazał zmysłową modelkę, kuszącą z witryny sklepu z
ekskluzywną bielizną.
Jason przytaknął.
- Miała zajebiste cycki,
co?
- Prymityw z ciebie…
- Do kurwy nędzy, Jase!
- zaklął Howard. – Pierdolisz jak potłuczony! Odgrzewasz jakiś
epizod sprzed osiemnastu lat! W jakim, kurwa, celu?
- Stary, ja nie wierzę,
że dostałem ten pokój przez przypadek. Po prostu nie wierzę! Z tą
dziewczyną łączy mnie coś więcej niż przelotny seks. Czuję to…
- niedowierzał swoim własnym słowom – Dougie, ja to, kurwa,
wiem…
- Zmiana trasy! –
oznajmił siedzący za kierownicą Howard. – Jedziemy do szpitala!
- Daruj sobie ten
sarkazm!
- Jase, ty pierdolisz jak
jakiś schizofrenik paranoidalny! Bez kitu!
***
Laura Becker przybyła na
spotkanie punktualnie o trzeciej. Serce Maxa zadrżało. Wyglądała
wprost zjawiskowo.
- Cześć – ucałował alabastrowy policzek Laury – Co słychać?
- Cześć – ucałował alabastrowy policzek Laury – Co słychać?
Dziewczyna milczała,
próbując zebrać myśli. Jak dobrze znał to spojrzenie…
- Max… - jej piękne
zielone oczy zaszły łzami.
Udawała spokojną i
opanowaną. Max już wiedział, że ma mu do przekazania bardzo ważną
i – jak wyczytał z jej twarzy - niekoniecznie radosną wiadomość.
- Lauro…
- Jestem w ciąży!
Zamarł. Przewrotny los
drugi dzień z rzędu wymierzył mu siarczysty policzek! Co
przyniesie nazajutrz? Dowie się, że obie nieprawdopodobne historie
to część jakiejś misternej intrygi uknutej przez Laurę i jego
matkę? A może jest jak Jim Carrey w filmie Truman Show …
nieświadomym uczestnikiem najpopularniejszego programu w historii
telewizji?
- Byłam dziś rano u
lekarza. Potwierdził to, co wykazał test – Laura podsunęła mu
pod nos kartkę z wynikami badania. – Jestem w ciąży – załkała
– Czaisz to? Jestem w ciąży!
Była piękną
dziewczyną, za którą oglądali się wszyscy chłopcy w liceum.
- Tak, z tobą –
dokończyła głośno myśl, która przebiegła przez biedną głowę
Maxa. – Zresztą… - wzruszyła ramionami - … to bez znaczenia.
Pojutrze będzie po wszystkim – pstryknęła palcami – To tylko
głupia ciąża, prawda?
Max zbladł a jego usta
zadrżały niczym skrzydełka motyla…
BY THATTERKA
Zarąbiste O.o
OdpowiedzUsuńNajlepszy fan fik o TT jaki czytałam ^^
Wciągnęło mnie.
OdpowiedzUsuńBoskie! <3 Kocham, więcej!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWow. Uszanowanko dla Czytelników. WOW! Komentarze takie miłe. Wow. Historia taka wciągająca. Wow. Chęć do pisania taka duża. Wow. Pieseł Autor
OdpowiedzUsuńKatarzyno Ty fejmie XD XD XD kot mi na pole uciekać chce
OdpowiedzUsuń