- Nie zawracaj mi dupy! –
fuknął Jay – Nic mi nie jest. Naprawdę!
Dougie wiedział swoje i
martwił się o najlepszego kumpla. Dystans dystansem, ale coraz
częstsze artykuły szkalujące Jasona i coraz podlejsze komentarze w
Sieci, nawet świętego wytrąciłyby z równowagi. Brytyjskie
bulwarówki znalazły sobie kozła ofiarnego. Za nimi poszedł
Internet...
Zabójczo przystojny
milioner w kwiecie wieku b e z d z i e t n y m kawalerem?! Nie do
pomyślenia, prawda? Istna patologia! Co z nim nie tak? Czyżby gej?
Mało prawdopodobne. Już dawno by się ujawnił. Czyżby bezpłodny?
Przecież to się leczy! Czyżby impotent? Co jest, do cholery, nie
tak z tym Jasonem Orange? – głowili się dziennikarze i
internauci.
***
- Na głowie stawałam,
żeby zdobyć tę cholerną akredytację! - dziennikarka Anna
Schiller wykrzykiwała przez telefon swojej najlepszej przyjaciółce
– Saro, czy ciebie, za przeproszeniem, po-pie-przy-ło?!
Usłyszeć na żywo i
zobaczyć z bliska czterech najseksowniejszych facetów pod Słońcem,
uścisnąć im dłonie, zamienić słowo... Doprawdy, tylko skończona
kretynka dobrowolnie przepuściłaby tę jedyną i niepowtarzalną
okazję.
- Fanka z ciebie jak z
koziej dupy trąba! – parsknęła – Nie to nie, moja droga! Twoja
strata. Odstąpię wejściówkę komu innemu!
- Chwila! – przerwała
Sara – A czy powiedziałam, że nie jestem zainteresowana?
Oczekiwałaś, że będę piszczeć z radości jak podlotek? Wybacz,
moja droga, ale od tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego
piątego roku moje priorytety uległy radykalnej zmianie...
Anna przyznała rację
koleżance.
- Wejściówka będzie na
ciebie czekać do końca – powiedziała łagodnym, aksamitnym
głosem prezenterki radiowej. – Swoją drogą, dawno się nie
widziałyśmy. Co powiesz na małą kawę w tygodniu, hm?
- Z przyjemnością, Aniu
– odrzekła Sara. – O ile, mam nadzieję, znajdę chwilę
wolnego. A teraz, najmocniej cię przepraszam, kochana, ale muszę
kończyć. Trzymaj się cieplutko. Odezwę się. Pa! – zakończyła
rozmowę z przyjaciółką i wybuchła płaczem.
***
Jason odtwarzał w
pamięci coraz więcej szczegółów: gęste ciemne włosy związane
w kucyk czerwoną frotką, czerwoną sztruksową kamizelkę, biały
T-shirt z wizerunkiem Take That, dopasowane niebieskie jeansy. Mały
plecak w szkocką kratę a w nim legitymacja szkolna, płyty i
książka...
- „Harfa traw”
Trumana Capote.
- Ja pierdolę – Howard
kręcił głową z niedowierzaniem. – Nie ogarniam tej historii,
stary. Przez tyle lat słowem nie wspomniałeś...
- Dobre trzy lata nie
mogłem o niej zapomnieć – wyznał Jason ze smutkiem. – Potem
zapomniałem, z czasem całkiem wyparłem – ciężko westchnął. -
Do dzisiaj...
***
- Byłem twoim pierwszym
– oznajmił z satysfakcją piękny jak młody bóg obiekt
westchnień tysięcy nastolatek.
Zawstydzona zakryła
kołdrą piersi.
- Dziękuję –
nieśmiało odwróciła wzrok od czarującego kochanka.
Mamo? –
wzdrygnęła się, wyrwana ze słodkich wspomnień. – Mamo?
Przez łzy nie widziała
zatroskanej miny ukochanego syna.
- Mamo, co się dzieje? –
zapytał wystraszony Max.
Przetarła oczy.
- W porządku, synku –
wzruszyła ramionami. - Taka mała babska chandra...
Mała babska chandra?
Wolne żarty! Max nie był w ciemię bity.
- Nie dostałaś żadnego
mandatu! – skrzyżował ręce na piersiach – Nie ściemniaj,
mamo! Przecież widzę, że coś się dzieje...
- Nieważne! –
odwróciła wzrok – Zostaw mnie, Max...
Chłopak nie dał się
zbyć rodzicielce.
- Co przede mną
ukrywasz? – dociekał, marszcząc brwi.
Sara krztusiła się od
płaczu. Max, pełen najgorszych obaw, zapytał łamiącym się
głosem:
- Mamo, czy ty... jesteś
chora?
Zakryła twarz dłońmi,
pragnąc zapaść się pod ziemię. Stało się! Oto do czego
doprowadził egoizm w parze z głupotą. Nie ma wyboru. M u s i
wyznać Maxowi prawdę. Musi i już! Bez względu na konsekwencje!
Zasiadła do komputera i
otworzyła przeglądarkę. Max przyglądał się w skupieniu, jak
drżącymi palcami wpisuje w okienko Google: Jason Orange.
***

- Podręcznikowy przykład przeniesienia uczuć – stwierdził Howard. – Rozumiesz, Jase? Różne uczucia, te same reakcje fizjologiczne. Bicie pikawki, spocone dłonie... Czytałem o tym. Wkręciłeś sobie, że to miłość, kiedy w rzeczywistości byłeś posrany ze strachu.
Jason nie wytrzymał i
krzyknął:
- Spierdalaj!
- OK. – Howard rozłożył
ręce, obrócił się na pięcie i wyszedł z pokoju, zostawiając
Jasona samego z jego wspomnieniami.
BY TKATTERKA
Biutiful <3
OdpowiedzUsuńAle super rozdział ^^
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe komentarze. Trzeci rozdział już w drodze. Pozdrawiam. Autorka
OdpowiedzUsuń