Max Muller - opowiadanie by thatterka (6)

by 20:11 3 komentarze
Anna, widząc narastające napięcie między Sarą a jej synem, postanowiła grzecznie opuścić mieszkanie przyjaciółki.
- Na mnie już czas… - oznajmiła dyplomatycznie.
Cóż miała robić? Siedzieć jak głupia, przysłuchując się rodzinnej scysji?
Sara przytaknęła, wymownym spojrzeniem dziękując za takt i wyrozumiałość. Bez uśmiechu odprowadziła koleżankę do drzwi.
- Trzymaj się, kochana – ucałowała ją. – Jesteśmy w kontakcie. Pa!
Pożegnawszy Annę, wróciła do rozmowy z jedynakiem.
- Co za wstrętny szantaż emocjonalny! – gołymi rękoma udusiłaby „tę parszywą małą dziwkę”.
Max siedział zgarbiony na skraju łóżka ze wzrokiem wbitym w podłogę. Był zdruzgotany.
- Widziałem zaświadczenie lekarskie – oznajmił. – Nie zmyśliła tego…
Sara usiadła obok syna, pogłaskała go po głowie i ucałowała.
- Jestem pojebanym, nieodpowiedzialnym gówniarzem! – chłopak zacisnął pięści. Miał ochotę strzelić sobie w pysk… za Laurę, za wszystkie łzy, które wylała z jego powodu, za życie t e g o d z i e c k a, I C H D Z I E C K A. – Nie mogę jej tego zabronić! – szlochał. – Ale gdyby zmieniła zdanie… Gdyby tylko zmieniła zdanie… Wziąłbym to na klatę i zaopiekował się nią i dzieckiem – uderzył się w pierś. - Ale nie mogę jej niczego zabronić! – zaklął siarczyście.
- Zabronić nie – przyznała Sara ze smutkiem. – Ale możesz przekonać ją do zmiany decyzji. Próbowałeś?
- Mamo! – pokręcił przecząco głową – Ja myślałem, że trupem padnę, kiedy pokazała mi ten papierek. Byłem w takim szoku, że… Jak mogłem z nią racjonalnie rozmawiać w takiej sytuacji? Nie pamiętam nawet jak do domu dotarłem, a co dopiero...
Sara zapłakała wraz z synem.
- Nie zrobi tego – powiedziała, tuląc Maxa do piersi. – Przecież i tak wcale tego nie chce…

***

Howard, wykorzystując teksty znalezione w Internecie, nabijał się z Jasona.
- Miley Cyrus to twoja córka!
Tylko najlepszy kumpel Jaya mógł sobie pozwolić na tego rodzaju złośliwości. Każdy inny z miejsca dostałby w zęby.
- Ciekawe po kim to ma? – Howard wypiął język, parodiując amerykańską celebrytkę.
- Spierdalaj! – fuknął Jason. Był już bardzo pijany. Jeszcze jedno piwo i puściłby pawia. – Idę w kimę – przetarł spocone czoło. – Nie mam dziś głowy...
- Spoko, bracie – Howard chwiejnym krokiem ruszył w stronę drzwi. – Dobranoc, stary!
- Dobranoc – Jason padł na łóżko i pogrążył się we śnie.

***

Myśli Sary Müller do reszty zaabsorbowało D z i e c k o , które nosiła w swoim łonie Laura Becker. Jechała na drugi koniec miasta, z misją… ratowania życia swojego s w o j e g o w n u k a. Gdyby perfidna gówniara naprawdę chciała go zabić (wzdrygnęła się na tę myśl), nie fatygowałaby biednego Maxa – dodawała sobie otuchy przed konfrontacją. – Chce go przy sobie zatrzymać. Stary sprawdzony sposób. Max jest dobrze uposażony za to ona nie jest w ciemię bita. Każdy orze jak może. Zależy jej na pieniądzach? Proszę bardzo. Niech się udławi tymi pieniędzmi, mała franca! Babcia otoczy wnuczka opieką i troską jakiej nie zazna u swojej pazernej i wyrachowanej matki, która nie obejrzy się zanim zostanie pozbawiona praw rodzicielskich! Sara Müller nigdy nie była bardziej zadowolona z decyzji o wyborze zawodu…
Wszelkie wątpliwości co do intencji „małej dziwki” zostały rozwiane z chwilą, kiedy znalazła się na osiedlu zamieszkiwanym przez Laurę Becker. „Niezły syf” – pożałowała, że nie zamówiła taksówki… ani ochroniarza – „Jeśli cudem wyjdę stąd żywa, to na pewno bez samochodu”.

***

Jason udał się na śniadanie do hotelowej restauracji. W lokalu nie było żywego ducha, nie licząc… Miley Cyrus. Amerykańska skandalistka siedziała w kącie przestronnej sali. „To twoja córka” – dokładnie pamiętał słowa Howarda. Podszedł do stolika celebrytki, która przywitała go swoją firmową miną – wypiętym do granic językiem. „Ciekawe po kim to ma?” – pytał Howard we wspomnieniach ostatniego wieczora.
- Nie jestem twoją córką – przemówiła Cyrus. – Nie masz żadnej córki, tylko syna! – to powiedziawszy, zniknęła zanim zdążył zamrugać.
„Czy to sen?” – zapytał w myślach, przemierzając doskonale znane mu ulice rodzinnego Manchesteru. Na drodze pojawiła się dziewczyna w zwiewnej czerwonej sukience… tak zmysłowa i piękna… że nie omieszkał porwać ją do tańca. Była zwinna i giętka jak baletnica. Kim jesteś piękna dziewczyno? Jak masz na imię? Skąd jesteś?
PIEPRZONY BUDZIK brutalnie zakończył wspaniałą scenę.
Jason popatrzył na siebie z niesmakiem. Zasnął tak jak stał - w ubraniach z poprzedniego dnia i bez wieczornej toalety. Udał się pod prysznic, gdzie kontemplował swój osobliwy sen, szczególnie słowa Miley Cyrus: „Nie masz żadnej córki, tylko syna!”

***

Sara z drżeniem serca stanęła u drzwi Laury Becker. Zadzwoniła, ale nikt nie otworzył.
- Przepraszam – usłyszała za plecami.
Laura, z siatką zakupów w jednej i kluczami w drugiej ręce spoglądała pytająco na niespodziewanego gościa. Pełna gniewu i nienawiści Sara nie bez żalu przyznała, że wybranka serca Maxa jest istotnie przepiękna.
- Dzień dobry – ukłoniła się.
- Dzień dobry – odrzekła chłodno Laura. – Wiem, po co pani przyszła…
- Max nie wie, że tu jestem! – Sara uprzedziła jej dalsze słowa – Chciałabym z tobą porozmawiać. Pozwolisz…
Laura wzruszyła ramionami.
- Nie będziemy rozmawiać na klatce schodowej – otworzyła drzwi. – Zapraszam.
Mieszkanie, choć niezbyt przestronne i skromnie urządzone, było schludne i przytulne.
- Dzień dobry – zawołała Sara od progu.
- Jestem sama w domu – odparła Laura – Ojciec i brat są dziś w pracy…
Sara przypomniała sobie smutny fakt z życia dziewczyny, o którym napomknął jej kiedyś Max. Matka Laury, kobieta tyleż piękna co samolubna, przed laty bez skrupułów zostawiła rodzinę dla kochanka. Niechęć i gniew ustąpiły miejsca empatii…
- Kawy? Herbaty? – spytała Laura, krzyżując ręce na piersiach. Nie kryła irytacji z powodu niezapowiedzianej wizyty pani Müller.
- Nie, dziękuję – Sara zajęła wskazane miejsce.
Laura usiadła vis a vis matki Maxa i prowokująco patrząc w jej oczy, oznajmiła:
- Tak, jestem w ciąży – uśmiechnęła się cynicznie. – Mam pokazać zaświadczenie?
- Nie trzeba – odparła Sara. – Dlaczego chcesz to zrobić? – spytała łagodnie.
- Bo kurwa tak! – wrzasnęła dziewczyna, zaciskając pięści. Wzięła głęboki oddech – To tylko i wyłącznie mo-ja sprawa i nic pani do tego, pani Müller!
Sara nie pozwoliła ponieść się emocjom.
- Nie musisz od razu krzyczeć – mimowolnie skrzyżowała ręce na piersiach. – Zrobisz to, co uznasz za właściwe. Twój brzuch twoja sprawa – wzruszyła ramionami. – Tylko – odchrząknęła – zastanów się trzy razy nad swoją decyzją. Przemyśl ją dokładnie, bo potem możesz jej bardzo bardzo żałować.
- Wie pani co? – parsknęła Laura. – Proszę sobie darować te wyświechtane frazesy… Mam siedemnaście lat, nie mam zawodu ani zaplecza finansowego. Mam zamiar skończyć liceum i pójść na studia. Wystarczy?
Sara uroniła łzę.
- Skąd ja to znam? – czuła, że za chwilę wybuchnie płaczem. – Byłam rok młodsza, kiedy stanęłam przed dylematem, przed którym ty stoisz teraz…

***

Czysty i pachnący Jason zszedł na śniadanie. Howard, blady jak papier i z podkrażonymi oczami, czekał na niego przy szklance wody z cytryną.
- Więcej nie piję – oznajmił.
Jason przytaknął z rozbawieniem. Oj, jak dobrze znał Dougiego i te jego deklaracje.
- Do następnego razu – puścił oczko i uniósł kciuk.
- Rzygałem jak kot całą noc – wyznał ledwo żywy Howard.
- Daruj sobie szczegóły – odparł Jason. – Mam zamiar zjeść śniadanie.
Spojrzał w róg sali, na miejsce, w którym spotkał we śnie Miley Cyrus.
- A tobie co znowu? – spytał Howard.
- A nic – odparł Jason wymijająco.
- Nic? – dociekał Howard.
- Nic – zapewnił Jason.

***

Laura ze łzami w oczach słuchała opowieści Sary.
- Może i miałam dobrze sytuowanych rodziców, bez których nie byłabym tym kim jestem teraz – mówiła matka Maxa – Ale nie miałam tego, co ty…
Dziewczyna nadstawiła uszu.
- Nie miałam oparcia w ojcu Maxa. Nawet go nie znałam – rozłożyła ręce, przecząco kręcąc głową – Ty za to masz Maxa, który kocha cię ponad życie i jest gotów zaopiekować się tobą i maleństwem.
Laura patrzyła na Sarę z wyrazem zdumienia na swojej pięknej twarzy.
- Naprawdę?
Sara przytaknęła z uśmiechem.
- Widzi pani… - Laura przetarła chusteczką wilgotne oczy i wyczyściła nos. – Nie chciałam obarczać Maxa. Jest za młody…
- Pomogę wam! – zapewniła Sara. – Mam możliwości!
- Nie zależy mi na pieniądzach Ja naprawdę kocham Maxa i… - dziewczyna zaniosła się od płaczu – Nie zrobię tego – szlochała, głaszcząc się po brzuchu – Nie zrobię…
Sara podeszła do Laury, aby uściskać jej drżącą dłoń.
- No już, moja droga – ucałowała skroń przyszłej matki – Otrzyj łzy, proszę. Odśwież się i załóż najlepszą sukienkę. Zabieram cię do domu. Zrobię pyszną kolację. Max będzie wniebowzięty.
Laura uśmiechnęła się przez łzy.
- Dziękuję pani – uściskała Sarę. – Dziękuję za wszystko.

BY THATTERKA

3 komentarze:

  1. Jeny, ale się tu zmieniło! No cóż, w sumie chyba rok czasu tu nie byłam. Mam nadzieję, że mnie pamiętasz :) A opowiadanie ciekawe ( i strasznie długie muszę przyznać), choć mam powiedzieć szczerze, to wszystko tu jest nieźle pokręcone :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło mi, że ktoś to w ogóle czyta.
      Pozdrawiam. Autorka opowiadania i znajoma Właścicelki bloga.

      Usuń
  2. Przejrzałam poprzednie opowiadania i muszę przyznać ze są bardzo ciekawe. Fajnie się je czyta.
    Zapraszam do siebie http://mybestmusic.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń

Źródła zdjęć