W roli głównej... Ja - opowiadania o Take That - Prolog

by 19:50 5 komentarze
30 czerwca 1990 rok
Nie, znowu deszcz! I znowu nie zabrałam ze sobą parasolki.
Dlaczego to mnie ciągle wysyłają po zakupy? 
Dobrze,ze już zaczęły się wakacje... Już nie mogę się doczekać tego wyjazdu do Polski. W końcu zobaczę moją, niewidzianą przeze mnie na żywo ojczyznę, kraj w którym się urodziłam. 
Nie rozumiem rodziców:  po co przeprowadzili się tu, do Londynu. Czytałam, że Polska to piękny kraj. No, ale zawsze jest tak jak tata chce.
Chwilka, mam już wszystko?
Zerknęłam na listę, a potem do dwóch toreb. Było wszystko.
O, szybko się uwinęłam. Pójdę do sklepu i kupię sobie jakieś rzeczy na wyjazd. W kocu muszę jakoś wyglądać.
Szłam chodnikiem mijając ludzi ciągle się gdzieś spieszących. No, ale w końcu jest godzina 12, jeden z pracy, drugi do pracy, trzeci na spotkanie, a ja po coś dla siebie. 
Nareszcie doszłam do celu. Z dwiema torbami wypchanymi zakupami weszłam do sklepu. Lekkie to one nie były... Zaczęłam oglądać sukienki za każdym razem patrząc na cenę. W końcu trafiłam na piękną czerwoną sukienkę do kolan z koronką na dole. Była w sam raz dla mnie i miała przyzwoitą cenę.Wzięłam ją i kierowałam się to przymierzalni wpatrując się w nią jak głupia, gdy nagle na kogoś wpadłam i wypierdoliłam* się na podłogę.
- Jejku, przepraszam! Nic Ci nie jest?
- Nie, nie. Wszystko w porządku. - Spojrzałam w górę i zobaczyłam naprawdę 'słodkiego' chłopaka. - To ja powinnam przepościć i patrzeć gdzie lezę. - Powiedziałam, delikatnie się uśmiechając.
- Nie, bardziej ja powinien patrzeć. - Uśmiechnął się. - Yyyy... to w ramach przeprosin, może dasz zaprosić się na kawę? - Odparł z niewielkim zakłopotaniem.
- Nie, nie mogę. - Spojrzałam na zegarek. Trochę się zasiedziałam w tym sklepie. - Muszę już iść.
- Zaczekaj, jak Ci na imię?
- Kate.
- Ja jestem Mark. - Podał mi dłoń, a ja mu swoją. - No, jak nie możesz to podam Ci mój numer. Zadzwoń. 
Wyjął karteczkę oraz długopis i szybko coś zapisał. Nie coś... numer XD
- Proszę. - Podał mi kartkę.
- Dzięki. Musze już iść. - Powoli zaczęłam się oddalać,  a ręce już mi opadały od noszenia ciężkich toreb.
- Do zobaczenia! - Krzyknął nowo poznany chłopak.
- Do zobaczenia... - Powiedziałam trochę ciszej.
Pospiesznie zapłaciłam jeszcze za sukienkę i zwinnymi krokami poszłam do domu, a po drodze zmoczył mnie deszcz....

*Zadne inne słowo mi nie pasowało.

Młody Mark...
To taki krótki początek. 
Wakacje... hahaha, przed chwilą się skończyły. Ale chciałam, żeby wszystko działo się w wakacje (które się kiedyś skończą). 
Rozdział postaram się napisać jeszcze w tym miesiącu.
Nie potrzebuję waszej krytyki! Potrzebuję rad... Jakby ktoś coś chciałby mi poradzić to proszę... Jak się nie podoba to dlaczego. Jasne? 
Wracając jeszcze do tego co napisałam. Kate... Wiecie dlaczego, prawda? Mam na imię Kasia, wiec będzie Kate ^^ Wszystkie Kaśki mogą się cieszyć :D 
To na tyle... 
Piszcie komentarze. Jak są błędy jakieś (litery brakuje czy coś) to poprawię, ale nie teraz, bo czas goni. 

5 komentarzy:

  1. ahh mam tak samo. mnie też ciągle po zakupy wysyłają :/
    mogłaś na końcu napisać: ' a po drodze zmokłam przez wielkie krople deszczu' :D
    ale podoba mi sie ;*

    http://hybrid-genesis.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. jak zastąpie Marka Garym to jeszcze fajniej to brzmi :D:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Super się zaczyna!;)
    Czekam na następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawie się zaczyna, czekam na next

    OdpowiedzUsuń

Źródła zdjęć