W roli głównej... Ja - Opowiadania o Take That - Rozdział 1

by 12:11 7 komentarze
Zaraz po powrocie do domu pobiegłam pod prysznic rzucając na stół zakupy (zabierając tylko sukienkę) i do nikogo się nie odzywając. Na twarzy miałam szeroki uśmiech. W połowie drogi mój młodszy brat -Michael krzyknął do mnie:
- Ej, Kaśka! Oddaj mi kasetę Iron Maiden!
- Już, już. -Zupełnie o niej zapomniałam.
Pobiegłam do pokoju i szybkim ruchem wzięłam z biurka kasetę.
- Masz?! - Darł się brat z dołu.
- Tak!
Wyszłam z pokoju, a że nie chciało mi sie schodzić rzuciłam kasetę z góry.
- Łap! - Krzyknęłam.
Nagle usłyszałam dźwięk ruszającego samochodu. Gdy podeszłam do okna zorientowałam się, że to rodzice. Nic mi nie mówiąc gdzieś pojechali. Pomyślałam, że brat coś wie.

- Hej, a gdzie pojechali mam i tata? -Zapytałam
- Jak zwykle to cioci Jessie.
- Aha, no to fajnie.
Cóż, będzie spokój. Ja już nie mam ochoty odwiedzać cioci Jessie. Prysznic czeka!

Kiedy wyszłam z łazienki od razu w oczy rzuciła mi się moje czerwona sukienka.
- Trzeba przymierzyć! - Pomyślałam
I szybko ją na siebie wrzuciłam. Łatwo zasunęłam suwak. Leżała idealnie.
- Jest już godzina 22. Przydałoby się pospać. - Ziewnęłam, a po chwili leżałam w łóżku.

O godzinie pierwszej w nocy zadzwonił telefon.
- Co jest kurwa?! - Pomyślałam zdenerwowana tym, że mnie ktoś budzi. Przypomniałam sobie też o Marku i o tym, że miałam do niego zadzwonić.
Przez chwile  udawałam, że nie słyszę telefonu, ale w końcu pobiegłam odebrać z myślą:
- Co za kurwa palant dzwoni o tej porze?!
- Halo?
- Dzień Dobry. Czy to pani Katherine Broden*?
- Yyyy... tak. A o co chodzi? -Mówiłam zaspana.
- Pani rodzice nie żyją.
- Co?! - Spytałam z niedowierzaniem.
- Zginęli w wypadku samochodowym. Robiliśmy wszystko co w naszej mocy...
Przyszło mi na myśl, że ktoś robi sobie żarty. Głos w słuchawce mówił Wiarygodnie. PO chwili uświadomiłam sobie, że to prawda.
- Bardzo mi przykro... - Ciągnął głos w słuchawce.
W jednej chwili zawalił się cały mój świat. Rozpłakałam się i powoli odłożyłam słuchawkę.
Jeszcze przez godzinę myślałam co teraz będzie aż zmorzył mnie sen.

Obudziła  się o 9 rano. Przez chwilę próbowałam sobie przypomnieć co się stało.
- Rodzice nie żyją?! To jakiś żart, to był sen, to nie może być prawda.
Wtedy ktoś zapukał do drzwi, więc (ze łzami w oczach) poszłam otworzyć.
- Kate, kochanie. Dobrze się czujesz?
To była ciocia Jessie. Najwyraźniej już wiedziała.
- Nie bój się słonko, wszystko będzie dobrze... - Przytuliła mnie do siebie, a ja zaczęłam beczeć jak małe dziecko - Chłopcy jeszcze śpią? Mówiłaś im?- Pytała ciocia.
- Nie...
- Najlepiej będzie jak zamieszkacie ze mną. - Powiedziała ciotka.
Bez potrzebnych dyskusji zgodziłam się.
Nagle usłyszałam stukot obcasów. Odsunęłam się od cioci i zobaczyłam wysoką i szczupłą kobietę w ogromnym kapeluszu, którą już chyba kiedyś widziałam. Kiedy stała już w progu domu szybko spytałam:
- Kim pani jest?
- Może najpierw dzień dobry? - Uśmiechnęła się lekko. - Jestem siostrą Twojego taty. Nie pamiętasz mnie... Mam na imię Caroline. Przyjechałam Was odwiedzić. Są rodzice w domu? -Zaczęła się rozglądać po mieszkaniu.
- Rodzice... rodzice... - Nie mogła z siebie tego wydusić. - Rodzice nie żyją!
- Ale jak to?! Co się stało?

Zaprosiłam Caroline do domu, a potem wraz z ciocią Jessie wszystko jej opowiedziałyśmy, a przy okazji dowiedziałam się więcej o wypadku rodziców. Nie chciałam o tym myśleć...
- A może dzieci zamieszkają ze mną w Manchesterze? - Rzuciła nagle Caroline. - Oczywiście pokryję koszty... pogrzebu. -Dorzuciła. - Chociaż tyle będę mogła zrobić... -  Z torebki wyjęła chusteczkę.

Po dłuższych rozmowach wszystko było ustalone. Ja i bracia jedziemy do Manchesteru...

Zaczęłam się pakować. Zaniosłam walizki i moją gitarę (bez niej nie idę) na dół i na chwilę usiadłam obok telefonu. Natychmiast przypomniałam sobie o Marku.
- Zadzwonić czy nie zadzwonić? Zadzwonić czy nie zadzwonić? Zadzwonić czy nie zadzwonić?
W końcu wykręciłam numer z kartki...
Czekałam aż ktoś się odezwie...
- Tak?
- Yyyy... aa... Cześć. - Powiedziałam z zakłopotaniem. - Pamiętasz dziewczynę ze sklepu?
- Tak, oczywiście! Myślałem, że nie zadzwonisz. Więc chcesz się spotkać? - Mówił swoim radosnym i czarującym głosem.
- No z tym byłby problem. Za chwilę wyjeżdżam do Manchesteru. - Powiedziałam zrezygnowana, a do oczu znów napływały mi łzy.
- Serio? To wspaniale! - Krzyczał. - Ja też miałem jechać do Manchesteru, ale poznałem Ciebie i chciałem się spotkać, pogadać...
- A no to fajnie...
- Lecisz samolotem, prawda? - Przerwał mi.
- Ta, a co?
- No, tam pogadamy. Nie mogę się doczekać. Mam nadzieje, że zdążę. Lecę się pakować. Do zobaczenia! - Rozłączył się i nie dał mi odpowiedzieć.
W tym czasie równie smutne jak ja rodzeństwo zeszło z góry. Caroline coś ustalała z taksówkarzem.
- Teraz sobie przypomina. Widziałam ją na wakacjach w Manchesterze, gdy miałam 7 lat.
Z poważna miną przekroczyła próg naszego domu i zaczęła mówić:
- Dzieci, posłuchajcie. Za chwilę wsadzę Wasze walizki do taksówki i pojedziemy na lotnisko.Wiem, że jest Wam ciężko... Mi też... - Westchnęła. - Ale musimy żyć dalej. Pogrzeb.... - Zacięła się, a po policzku spłynęła jej łza. - Pogrzeb Waszych rodziców odbędzie się za trzy dni i za te trzy dni tu wrócimy. Wiecie, że teraz zamieszkacie ze mną.. Chce żebyście się zadomowili i jedziemy teraz.
Zanim się obejrzałam opuściliśmy dom. W samochodzie rozbrzmiewały piękne rockowe ballady. Kierowca miał dobry gust muzyczny... Wszystkich nagle przestraszył dźwięk struny mojej gitary, która właśnie pękła. Wtedy po raz pierwszy od nieszczęsnego wypadku się uśmiechnęłam. Miny pasażerów były komiczne. Ale nie trwało to długo... Oparłam głowę o szybę i rozmyślałam...

Gdy dotarliśmy na lotnisko szłam powolnym i ociężałym krokiem za Caroline.

MARK
- Już szósta wieczorem, a jej nie ma Gdzie ona się podziewa? powinna już tu być.
Nie zastanawiając się długo pobiegłem do wejścia z myślą, że złapię Kate.
- Jest. Piękna długowłosa blondynka w prostej, granatowej sukience.
Moje serce szybciej zabiło. Podszedłem ją od tyłu i zakryłem dłońmi jej oczy.
- Kto to? - Spytała nico przestraszona.
- A jak myślisz?
- Mark?
- Tak jest!
Zdjęła swoimi dłońmi moje i odwróciła się.
- Przestraszyłeś mnie. - Oznajmiła
Wyglądała jakby płakała.
- Przepraszam. Nie pomyślałem. - Jaki ja jestem głuuuuupi! 
- Nic się takiego nie stało.
- Pogadamy w samolocie? - Spytałem, bo chciałem jeszcze kupic sobie cos do picia.
- Tak, oczywiście

KATE
- Do zobaczenia. - Powiedział i uśmiechnął się, a po chwili zniknął w tłumie.
- Przystojny z niego chłopak... - Myślałam uśmiechając się.
- Dobra, idziemy. - Nagle rzuciła Caroline.
Bez gadania poszłam za nią i znów nim się obejrzałam byłam w samolocie. W pewnej chwili ktos pociągnął mnie za rękę.
- Mark. - Nie wiem dlaczego tak pomyślałam...
Miałam racje, to był on...

MARK
Zajęła miejsce obok mnie ciągle się na mnie patrząc. Ucieszyłem się, że wreszcie porozmwiamy.
- Znów Cię przestraszyłem? - Spytałem z zakłopotaniem. za dużo razy popełniam ten sam błąd.
- Troszkę...
- Kate co jest? -Spytałem, bo wyglądała jakby zaraz miała się rozpłakać.
- Naprawdę chcesz wiedzieć?
- Wolałbym wiedzieć...
- No dobrze. Mamy czas.... Wczorajszego dnia... W sumie mogłabym powiedzieć, że dzisiaj, ale... Wczorajszego dnia w wypadku samochodowym zginęli moi rodzice.- Powstrzymywała się od płaczu.
- Przykro mi.... - Nie wiedziałem co mówić.
- Teraz będę mieszkać w Manchesterze u ciotki.
Zaczęła płakać... Nie wiedziałem co robić. Przytuliłem ją...

KATE
- Chyba pierwszy raz jestem w ramionach facet, który mi się podoba. Tym razem nie trafiłam na palanta. To chyba moje pocieszenie od Boga za to co się stało. Ach...

*Broden - Nazwisko podrzucone przez Paulinę W. Jest to nazwisko wokalisty zespołu Sabaton - Joakima Brodéna

Ten rozdział chciałam dedykować Paulinie W. 
Jest rock, jest Iron Maiden i jest nazwisko Broden. Dzięki ;)

Tak oto zakończył się pierwszy rozdział. Pisarką nie jestem nie będę... Kiedyś zakończę te opowiadania... Niedługo zrobię posta z postaciami tego opowiadania. 
Nie przyjmuję nieuzasadnionej krytyki.  
Z góry przepraszam za błędy językowe i ortograficzne. Jeśli jakiś zauważyłaś/eś napisz. 

Zapraszam na moje konto na wypytaj.pl: http://wypytaj.pl/KACHA5969/ <---- Zadaj m pytanie :D 

I jak?  

7 komentarzy:

  1. Super, masz talent;)

    Czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  2. kaśka sie bierze za pisanie ^^

    akcja toczy się za szybko zwolnij trochę bo z tą siostra pojechałaś za szybko ze samą śmiercią rodziców poszło za szybko ale tak to ok :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mi się niezbyt podoba;p nie jestem fanką tego typu opowiadań.
    zapraszma do mnie:

    aga-lives.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi sie tam podoba. Czekam na więcej ;D
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie http://dagsonik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. ołłłłłłłłłłłłl DZIĘKII ;D ....spokojnie... a teraz do wszystkich - namówcie ją aby wstawiła własną fote i gadajcie, że jest ładna bo jest ;D

    OdpowiedzUsuń

Źródła zdjęć